Kolega dostał Opla Insignię z nowym silnikiem 1.4 turbo do testowania, a ja wrażenia z jazdy; wobec braku własnych doznanń (jeszcze nie jeździłam) cytuję:

„Dziś przejechałem Insignią 1.4 140 KM z Wa-wy do Białegostoku, to bez mała 200 km, uzyskałem średnią prędkość 85,5 km/h ( i teraz zadanie matematyczne: w jakim czasie mój kolega dojechał do Białegostoku? Pierwsze 3 osoby podające prawidłową odpowiedź otrzymają nagrody – rozwiązanie wyślij na araniecka@dixi-car.pl)  średnie spalanie wg. komputera 7,1 l (tutaj też się da ułożyć zadanie, ale chyba starczy). Dziś ruch na tej trasie był mały, ale trochę ciężarówek powyprzedzałem. Insignia z tym silnikiem jak najbardziej nadaje sie do wyprzedzania, ale najczęściej trzeba zredukować do 3-ego biegu.
Silnik jest niemal bezgłośny i w tym rozumieniu auto jest bardzo komfortowe. Brzmienie silnika przy 4 – 6 tys. obr./min jest przyjemnie „zadziorne”. Ogólnie Insignia z silnikiem 1.4 140 KM jest o niebo lepsza od tej z silnikiem 1.8 140 KM (ten silnik kolega też jak czytać testował).”

O tzw. downsizingu silników kiedyś pisałam, to najnowsza tendencja „mniejszy rozmiar, dużo mocy”, czyli skalowanie silników bez utraty ich mocy, aż do granic wydajności. Generalnie marzenie dzisiejszego kierowcy „mało pali, a zrywny”, przy tej cenie paliwa nie będę przynudzać dodatkowo o ekologii, ale ten aspekt też tutaj ma znaczenie.

Dzień później pisze do mnie: „Auto cały czas robi na mnie dobre wrażenie. Silnik ochoczo zabiera sie do pracy od niskich obrotów i przez to wydaje sie żwawszy niż jest (Insignia 1.4 przyspiesza do 100 km/h w 10,9 s, a 2.0 160 KM w 9,5 s – wiem, że nie tylko na Panach te cyferki w sekundach robia wrażenie).

Start/Stop działa dobrze – intuicyjnie, ale to troche dziwnie uczucie stać przed skrzyżowaniem z włączonymi światłami i wyłączonym silnikiem”. (Start/Stop można wyłączyć klawiszem na konsoli – nowa opcja od września 2011  w Opel Astra NG (nowa generacja) i Opel Insignia – silnik wyłacza się, a potem włącza się w 0,3 ms – to bardzo szybko).